Jakiś czas temu wspominałam Wam,
że razem z prenumeratą magazynu E!Stilo (który zresztą bardzo lubię czytać)
otrzymałam dwa produkty francuskiej firmy Yves Rocher (tu).
Dziś chciałabym napisać kilka
słów o jednym z nich, a mianowicie o Orientalnym peelingu do ciała z glinką
marokańską Tradition de Hamman.
Na stronie Yves Rocher znajdziemy
następujący opis kosmetyku:
„Peeling o działaniu
złuszczającym, zawiera glinkę marokańską, puder z orzechów z drzewa arganowego
i pestek moreli, olejek arganowy bio oraz wodę różaną.
Pozostawia na skórze orientalny, ciepły, otulający zapach. Skóra jest dokładnie oczyszczona i aksamitnie gładka.
Pozostawia na skórze orientalny, ciepły, otulający zapach. Skóra jest dokładnie oczyszczona i aksamitnie gładka.
Stosowanie: nałóż peeling na wilgotną skórę i wmasuj go lekkimi, okrężnymi ruchami. Następnie dokładnie spłucz.
Sekret roślin:drogocenne właściwości olejku arganowego sprawiły, że został nazwany Złotem Maroko”. Drzewo arganowe jest niezwykle cennym i rzadkim gatunkiem, występuje jedynie w południowo- zachodniej części Maroko, pomiędzy Agadirem, Marakeszem i Essaouria.
Orzechy z drzewa arganowego kryją prawdziwy skarb: olejek arganowy, zwany „płynnym złotem Maroko”.
Olejek arganowy wykorzystany w serii Tradition de Hammam jest w 100 % biologiczny, bez pestycydów i niemodyfikowany genetycznie. Olejek arganowy extra-vierge jest uzyskiwany
tradycyjną metodą w procesie tłoczenia owoców tuż po ich zbiorze.”
SKŁAD:
Peeling zamknięty jest w
plastikowym słoiczku z metalową zakrętką. Całość utrzymana w kolorze brązu,
prezentuje się bardzo elegancko.
Konsystencja jest dość rzadka co
troszkę utrudnia nałożenie go na ciało. Zapach jest faktycznie orientalny, nie nachalny,
nawet przyjemny.
Kolor peelingu, jak w przypadku
opakowania, jest brązowy. Posiada małe drobinki, które delikatnie złuszczają
nasze ciało. Skóra po jego zastosowaniu jest gładka i gotowa na przyjęcie
balsamu.
Całkiem fajny kosmetyk, jednak
zdecydowanie wolę scrub P&R lub peeling ujędrniający P&R do codziennego
stosowania (który lubię używać latem). Mój mąż również woli scrub P&R i z
niecierpliwością czeka, aż kupię go ponownie :)
Cena peelingu: 67,00 zł za 150
ml.
Miałam go, także stwierdzam, że lepszy jest ten od Pat&Rub.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :)
Usuńale się zgrałyśmy, ja dzisiaj pisałam o olejku pod prysznic i balsamie z tej serii, a na peeling się nie skuszę, uważam, że nawet w częstych promocjach jet za drogi, zwłaszcza za taką objętość
OdpowiedzUsuńzaraz skoczę do Ciebie poczytać :) to prawda, cena nie jest adekwatna do objętości
UsuńTeż uważam, że jest drogi i na dodatek "napakowany" parabenami. Zdecydowanie wolałabym kupić peeling od Pat&Rub.
OdpowiedzUsuńktóre są dozwolone w unii europejskiej i nie uznawane za szkodliwe,hehe,ech wy znawczynie składów kosmetyków
UsuńP&R są świetne i mają bardzo dużą objętość, uwielbiam je i chyba już nic ich nie przebije :)
UsuńHehe, Twój mąż się peelinguje? Kurczę, muszę mojego też bardziej wkręcić w kosmetyki! :)
OdpowiedzUsuńOj tak, przeważnie łokcie i kolana, czasami stópki :) a zaczęło się właśnie od scrub-u P&R, który również podjadał :)
UsuńChociaż nie lubię glinek, jestem zaintrygowana... Podoba mi się i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńW przypadku tego peelingu glinka bardzo dobrze się komponuje :)
UsuńZnam ten kosmetyk. Zapach mnie zachwyca. Szkoda tylko, że YR nie myśłi o lepszych składach.
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda ale skład ma nie do końca ciekawy...
OdpowiedzUsuńwygląda apetycznie :P ale rzadko kupuję coś w YR.
OdpowiedzUsuń