Dlatego też zaczęłam używać octowe
płukanki, wstyd się przyznać, ale nigdy wcześniej tego nie robiłam. Pierwszą płukankę zrobiłam sama, ale jakoś średnio przypadła mi do gustu. W
tej kwestii to ja jednak chyba beztalencie jestem :( więc zdałam się na
kogoś kto umie to robić i przy okazji zakupu mydełek kupiłam również taką
płukankę na Lawendowej Farmie. Myślę, że wynika to też z braku warunków jak i
czasu.
Chciałam kupić płukankę
pokrzywową, ale niestety jej nie było więc wzięłam Brzozowo-Lawendową (w ofercie jest również rumiankowa). Nalewka
ta przeznaczona jest do każdego rodzaju włosów
Skład nalewki:
ocet jabłkowy 6%, liść brzozy,
kwiat lawendy, olejek lawendowy.
Nalewkę można stosować na trzy
sposoby:
- wetrzeć we włosy i skórę głowy po umyciu,
- wetrzeć we włosy i skórę głowy, zostawić na ok. 20 min. i spłukać ciepłą wodą,
- umyte włosy spłukać wodą z dodatkiem nalewki octowej (1-2 łyżki na 1 litr wody).
Ja stosuję trzecią opcję, jakoś
najbardziej mi podpasowała. Najczęściej nalewkę z wodą rozrabiam w jakieś misce
i za pomocą kubeczka polewam włosy nią kilka razy nad wanną. Niestety nie robię tego po każdym
myciu, ponieważ zapominam :)
Nalewka zamknięta jest w
plastikowej buteleczce o pojemności 150 ml. Ma dozownik z małą dziurką dzięki
czemu można uniknąć przelania i rozlania nalewki. Zdecydowanie wygodniej również
aplikuje się nalewkę bezpośrednio na głowę (jeżeli ktoś wybierze 1 lub 2
wariant). Kolor nalewki jest lekko brązowy. Okres trwałości to 6 miesięcy od daty wytworzenia (zawsze podana jest na opakowaniu).
Jak wiadomo płukanki octowe
przywracają skórze głowy właściwy odczyn, a także mają za zadanie spłukać
resztki szamponu, odżywki czy mydła.
Bardzo lubię tę płukankę. Włosy
po niej bardzo ładnie błyszczą i na pewno są mocniejsze. Zapach nie utrzymuje
się długo na włosach.
Na pewno kupię ją ponownie i może
tym razem trafię na łopianowo-pokrzywową.
Cena nalewki to 9,50 zł.
Pierwszy raz coś takiego na oczy moje piękne widzę. Ale fakt, płukanek już od dawna nie stosuję...
OdpowiedzUsuńPolecam, dobrze wpływają na włoski, muszę jeszcze tylko bardziej regularnie je robić :)
UsuńNie miałam tej o której piszesz ;) osobiście sama sobie robię różne płukanki :)
OdpowiedzUsuńTeż chciałam, ale cierpię na straszny brak czasu i trochę mi się nie chce :) jak mam gotowca to szybciej zbieram się do jego stosowania :)
UsuńTeż powinnam pomyśleć o takiej płukance. Tyle tylko, że na zakupy w Lawendowej Farmie zbieram się jak sójka za morze. Pewnie dlatego, że kuszą mnie też mydełka z LF, a mam teraz spory zapas różnych mydeł naturalnych. Trzeba trochę ich zużyć :)
OdpowiedzUsuńJa też staram się zużywać to co mam, bo w pewnym momencie już mój mąż zaczął się martwić stanem konta i małą ilością miejsca w łazience :) Choć ostatnio zakupiłam maseczkę z LF :)
UsuńTeż chciałam kupić łopianowo-pokrzywową, a jak na złość nie ma teraz żadnej.
OdpowiedzUsuńTak to prawda :( Napisz może do Pani Ewy z pytaniem kiedy będzie, to miła kobietka i na pewno powie :)
UsuńPłukanki octowe to świetna sprawa. Tej z LF nie zman. Zrobiałm sobie ocet rumiankowy do płukania ( wykorzystałam ocet jabłkowy Kamis i rumianek).
OdpowiedzUsuńFajny pomysł :) muszę zacząć robić sama niektóre kosmetyki...
Usuńnie widziałam jeszcze takiej płukanki, ale mysle, że zapachu, który zostałby na wlosach nie moglabym zniesc :(
OdpowiedzUsuńzapraszam serdecznie na rozdanie :)
Fajne jest to, że zapach nie utrzymuje się na włosach. Po wysuszeniu nic nie czuć.
UsuńDziękuję za zaproszenie :)
Ja niedawno zaczęłam przygodę z płukanką octową z czystego octu jabłkowego :)
OdpowiedzUsuńI jak Ci się sprawdza sam ocet?
UsuńJa też używam płukanki z samego octu, chociaż przyznaję, że nieregularnie. Włosy są po niej gładkie, łuski zamkniete. Dodam, że mam włosy rozjaśniane i nie używam szamponów drogeryjnych.
OdpowiedzUsuń