Jakiś czas temu
pisałam Wam o maseczce oczyszczającej Dr.Hauschka. Razem z nią nabyłam także
próbkę maseczki rewitalizującej. Wiele dobrego o niej słyszałam, a że pełnowymiarowe opakowanie jest dość drogie
chciałam najpierw wypróbować na mniejszym egzemplarzu.
Producent
zachwala maseczkę następująco:
„Maseczka
rewitalizująca
Intensywna pielęgnacja
regenerująco-wygładzająca
Maseczka rewitalizująca stanowi
intensywną pielęgnację zalecaną dla każdego obrazu cery.
Przy regularnym stosowaniu
preparatu:
- indywidualna aktywność skóry suchej ulega normalizacji
- obraz skóry tłustej i zanieczyszczonej ulega rozjaśnieniu
- wrażliwa skóra ze skłonnością do alergii ulega ukojeniu
- skóra normalna utrzymuje właściwy poziom nawilżenia.
Spraw swojej skórze radość w
postaci intensywnej pielęgnacji. Uzyska ona gładkość i siłę potrzebą każdej
cerze.”
Skład maseczki:
Aqua, Pyrus Cydonia, Alcohol,
Glycerin, Triticum Vulgare, Anthyllis Vulneraria, Borago Officinalis, Cetearyl
Alcohol, Prunus Armeniaca, Arachis Hypogaea, Chamomilla Recutita, Buxus
Chinensis, Bentonite, Daucus Carota, Propolis Cera, Parfum, Citral*,
Citronellol*, Geraniol*, Linalool*, Limonene*, Farnesol*, Lecithin, Xanthan
Gum, CI 75810.
*składnik naturalnego olejku eterycznego
Maseczkę nakładam na oczyszczoną
twarz, przetartą uprzednio tonikiem lub hydrolatem. Smaruję całą twarz łącznie
z okolicami oczu. Po ok. 20 minutach zmywam resztkę maseczki wilgotnym
wacikiem. Było tego niewiele, gdyż moja skóra dość dużo i szybko wchłonęła
większą część maseczki. Muszę wspomnieć, że nie zapchała mi porów.
Maseczka ma kolor jasno-oliwkowy.
Bardzo przyjemnie pachnie, przebija zapach różany, który bardzo lubię w
kosmetykach naturalnych. Konsystencja jest dość gęsta, bardzo dobrze
rozprowadza się ją na twarzy.
Maseczka zamknięta jest w
aluminiowej tubce, z której aplikacja jest bardzo łatwa i wygodna.
A jakie są moje wrażenia? Jak
najbardziej pozytywne. Maseczka z tubki starczyła mi na 3 razy. Powinno się ją
używać 1-2 razy w tygodniu dla otrzymania lepszych efektów lub jako
4-tygodniową kurację na noc.
Twarz jest rozjaśniona,
gładziutka, odżywiona, zostaje uczucie odświeżonej i zrelaksowanej buzi.
Zaczerwienienia po trądziku wyglądają trochę lepiej. Jestem pewna, że przy
regularnym stosowaniu stan skóry znacznie by się poprawił. Kiedyś na pewno
pełnowymiarowe opakowanie tej maseczki zajdzie się w moim posiadaniu :)
Nie miałam tej maseczki :) Ja z kolei bardzo sobie chwalę glinkę z Alepii :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda i mi się ją wypróbować :)
UsuńOstatnio maseczki robię swojej roboty- a to jabłko dorwę i zetrę, a to banana rozgniotę, już dawno nie miałam takiej gotowej:) Polecam Ci natomiast z Montagne Jeunesse strawbery souffle- zapach- cud, miód i orzeszki, tylko ja zawsze chcę ją zjeść:)
OdpowiedzUsuńMaseczka, którą proponujesz wygląda ciekawie, muszę poczytać o niej :) Ja właśnie chcę wypróbować maseczkę z miodu, może akurat będzie dla mnie ok.
OdpowiedzUsuń